Czym jest limeryk? Jest to krótki, nonsensowny i przeważnie groteskowy wierszyk o następującej budowie:
Utwór ten, który pod względem treści jest rymowaną anegdotą, ma zwykle stały układ narracji, np:
Przyrządzała przepyszne burrita, < wers 2 - zawiązanie akcji
Które wszyscy chwalili, < wers 3 i 4 - kulminacja wątku dramatycznego
Lecz przegięła raz z chili
I pan domu wyciągnął kopyta. < wers 5 - groteskowe lub absurdalne zakończenie
Autor: Laenia
Najpiękniejsze limeryki kulinarne, jakie znalazłam, tworzy bloggerka Laenia. Oto próbka jej poezji:
Bardzo fajne limeryki układa też blogger Puchatek:
Zaś wiele innych limeryków znalazłam w czeluściach internetu nie dowiedziawszy się nigdy, kim są autorzy:
I jeszcze garść limeryków po angielsku:
28 XI 2016 - moja koleżanka napisała limeryk o mnie :)
30 XII 2016 - koleżanka podesłała mi garść limeryków o miłośniku polskiej kuchni z El Passo :)
- pięć wersów,
- układ rymów: a-a-b-b-a,
- trzeci i czwarty wers są krótsze od pozostałych o 2-3 sylaby,
- pierwszy wiersz powinien zawierać nazwe geograficzną.
Utwór ten, który pod względem treści jest rymowaną anegdotą, ma zwykle stały układ narracji, np:
O sztuce umiaru
Pani domu z miasteczka Wichita < wers 1 - wprowadzenie bohatera i miejsca akcjiPrzyrządzała przepyszne burrita, < wers 2 - zawiązanie akcji
Które wszyscy chwalili, < wers 3 i 4 - kulminacja wątku dramatycznego
Lecz przegięła raz z chili
I pan domu wyciągnął kopyta. < wers 5 - groteskowe lub absurdalne zakończenie
Autor: Laenia
Najpiękniejsze limeryki kulinarne, jakie znalazłam, tworzy bloggerka Laenia. Oto próbka jej poezji:
O sztuce umiaruPani domu z miasteczka WichitaPrzyrządzała przepyszne burrita, Które wszyscy chwalili, Lecz przegięła raz z chili I pan domu wyciągnął kopyta. |
O higienie i świeżościNieporadny pan domu pod PratemPodał gościom niemytą sałatę I nieświeże dość flaczki, Część dostała więc sraczki, Reszta zaś się rozstała ze światem. |
Bliny po myśliwskuW jadłodajni u Babci MalinyPo myśliwsku podano raz bliny. Przepis dość był skuteczny, Bo się goście do Wiecznych Łowów wkrótce przenieśli krainy. | Romantyzm polskiZakupiło małżeństwo w PolicachNa promocji kuchenkę Amica. Gdy upiekli w niej zrazy, Wyje*bało trzy fazy, Więc kolację szamali przy świcach. |
O kucharzu poliglocieKucharzowi, co żył w Kurdystanie,Przypaliły się kurki w śmietanie. Więc zakrzyknął: „O kurde!”, No bo chociaż był Kurdem, Znał po polsku to sformułowanie. | O dzielnym żołnierzuDzielny żołnierz z jednostki w UppsaliTartę sobie raz piekł w mikrofali. Nagle huk, błysk i zwarcie, Cała kuchnia w tej tarcie, No a żołnierz? A żołnierz w Walhalli. |
Głodnemu wiatr w oczyPewien człowiek na brzegu CejlonuZnalazł tłusty kawałek bekonu. Nim go podniósł i wsunął, Bekon nagle odfrunął, Była bowiem to pora cyklonów. | Na olimpiadziePewien pływak (pochodził z Tyrolu)Tuż przed startem się nażarł rokpolu. Kiedy dyszał, tnąc fale, Dwaj zasłabli rywale, Trzej kibice i szef MKOL-u. |
ŚwiątecznieKarp karpiowi się zwierzał dziś w Kłaju,Ukrywając się w głębi ruczaju: Chciałbym kupić syrenkę, Zabrać prowiant, wanienkę I wyjechać bym chciał z tego kraju! | O przejedzonym joginiePewien jogin, mieszkaniec Laosu,Zeżarł cały raz kocioł bigosu Oraz gar ratatuja, Poczem stęknął: „O w ch*ja...”, Gdy próbował siąść w kwiecie lotosu. |
O pastorzeSprawdzał pastor z okolic Manilli,Czy do karpia smakuje też chili, Dał proporcje po równo, Miast pychoty miał g..no I do dziś cienko pastor coś kwili. | O mormoniePewien mormon z zachodniej NebraskiMa trzy żony, zazdrosne głuptaski. Lecz jest sens w ich niezgodzie, Gdyż zrobione ma co dzień Trzy śniadania, obiady i laski. |
Smutny dwulimeryk o chasydziePewien chasyd przejazdem w OsaceMarzył, żeby porządną zjeść macę. A tu sushi i sake, Więc bez przerwy miał srakę I z frasunkiem wciąż drapał się w glacę. Gdy przyjechał zaś do Acapulco, To z rozkoszą się raczył cebulką, Zajadając burritos. Nagle weszli banditos I niestety oberwał on kulką. |
Bardzo fajne limeryki układa też blogger Puchatek:
Pewien kucharz z okolic Przemyśla Nowe dania codziennie wymyśla. Czasem, gdy siedzi w łaźni Przypływ ma wyobraźni: "Dzisiaj dodam spaghetti do kiśla!" Pewien Cadyk co mieszkał w Lucernie, Się pocił, po prostu, niezmiernie!!! Czy ciepło, mroźno, czy wiało, Spod pach mu ciurkiem się lało. Wszystko przez to, że nie jadał koszernie! |
Pewien kelner w lokalu, w Wetlinie Raz utopił muchę w białym winie. Bo gdy wpadła w butelkę, On - miast rzucić jej belkę - Sadystycznie się gapił jedynie. Pewna starsza archiwistka w Żarach Większość życia spędzała przy garach. Kiedyś jednak, niestety Posypała kotlety Arszenikiem. W bardzo złych zamiarach. |
Zaś wiele innych limeryków znalazłam w czeluściach internetu nie dowiedziawszy się nigdy, kim są autorzy:
Na wczasachPewna gospodyni z pensjonatu w ToszkuZamiast soli używała tajemnego proszku. Gości hotelu Wyrżnęła wielu Dozując ów proszek w twarożku. | Zupa z wkładkąSkromna kucharka z niewielkich SzczekocinWlewała do zupy porcyjki wymiocin. Otruła w ten sposób 56 osób (nie licząc krewnych, znajomych i ich rodzin). |
KisielPewien kucharz z Pcimia DolnegoPluł złośliwie w kompoty kolegom. Robił się z tego kisiel, A ludzie dziwili się: Kisiel? W takich ilościach? Dlaczego? | Po węgierskuW restauracji raz gość w BudapeszcieNagle wrzasnął "Natychmiast zabierzcie Te pieprzone gulasze Bo ja wolę jeść kasze Choćbym za to miał siedzieć w areszcie!". |
FaworkiPewien słynny cukiernik w TiranieZawsze smażył faworki na tranie, Bo gdy raz użył smalcu Dostał pypcia na palcu I w żołądku przedziwne czuł ssanie. | RomeoPewien młodzieniec z WeronyUwielbiał wprost makarony. Gdy je pożerał Wigoru nabierał I plótł pod balkonem androny. |
GraficzkaPewna młoda graficzka z TrójmiastaZ namiętnością piekła wciąż ciasta I wrzucała do misy Forumowe przepisy Była więc coraz mniej kanciasta. | Papryko-wstrętPewna młoda kucharka z ŻaganiaPrzed jedzeniem papryki się wzbrania. Więc gdy słyszy "papryka" Wtedy garnek zamyka I powiada: zero gotowania! |
Kaczka z wkładkąJadłem raz w knajpie w ModenieDorodną kaczkę z nadzieniem. Płacąc, spytałem szefa sali, - Czym żeście kaczkę tą nadziali? - Niczym, to jej pożywienie. | O rybachZłowił wędkarz, co rodem był z Wrzeszcza,Na Wigilię i karpia, i leszcza. Z karpia kawał był zucha, Dumnie oddał więc ducha, Leszcz natomiast ze strachu się zeszczał. |
I jeszcze garść limeryków po angielsku:
A gentleman dining in Crewe Found a rather large mouse in his stew. Said the waiter: "Don't shout! Or wave it about Or the rest will be wanting one too." | There once was a man from Peru Who made a soufflee out of glue And try as he might He just couldn't quite Relieve his poor mouth of that goo! |
I knew a young man from Shanghai Who never could bake a good pie Pine needles and cones Duck feathers and bones The filling could make a man die! | There was a young lad from Peru Who adored home-made guinea pig stew So he worked at a pet store Where he always could get more And enjoyed every last little chew. |
There once was a man from Hong Kong Whose plum strudel was wider than long But when one took a bite He showed such delight That one felt other strudels were wrong. | There once was an old man from Sydney Who was terribly fond of lamb's kidney. But his wife gave him calf, So he cut her in half - Well, he had to do something, didn't he? |
16 XI 2015 - kolejna porcja limeryków autorstwa Laenii:
Pewien smakosz, co mieszkał w Tivoli, Zjadał rocznie pięć ton gorgonzoli. Gdy mu truł ktoś nad uchem, Że zabija swym chuchem, Odpowiadał mu krótko: "Pierdolisz". Pewien bosman, co żył pod Sztynortem, Raz okrutnie się obżarł roquefortem. Potem spił się gorzałą, Tak aż mu się zdawało, Że rozmawia ze ś.p. Beaufortem. Pewien kucharz, co był z Krasnobrodu, Do żeberek raz dodał był miodu Podejrzanej jakości, Przez co lokal część gości Opuściła nogami do przodu. Aborygen, co żył pod Uluru, Ugotował se kiedyś gar żuru. No a potem siarczyście Klnąc szorował gar liściem, Nie miał bowiem Ludwika ni Puru. Pewien hrabia, co mieszkał był w Turku, Pełen talerz raz z jajkiem zjadł żurku. Ale miał on (ten hrabia) Uczulenie na nabiał I mu wyszła wysypka na siurku. Niosła dziś się muzyka przez Tatry, Takie baca donośne miał wiatry, Bo się nażarł golonki, No a puszczał te bąki Na melodie przebojów Sinatry. Na cmentarzu w pobliżu Rybnika Kościotrupy trzy grały w Chińczyka. Był on tu w delegacji I zszedł podczas kolacji, Nieświeżego spożywszy tuńczyka. Raz turysta na zboczu Wołowca Znalazł duży kawałek makowca. Zjadł i dostał cios w ryło, Gdyż pechowo to było Jadło bacy, byłego zomowca. |
Pewien kelner dość wredny był w Markach, Nieraz gościom do zupy nasmarkał, Kreatura ta mściwa Szczała również do piwa. Mamma mia! (jak rzekłby Petrarka). Raz Japończyk, co był w Acapulco, Zeżarł ostre burrito z cebulką, Jeszcze ekstra sos chili I na muszli tak kwilił, Jak onegdaj mistrz Jan za Orszulką. Raz Sulejman w pobliżu Mohacza Z kompanami się najadł bogracza. I po bitwie miast palić, Kraść i gwałcić, to stali W gigantycznej kolejce do sracza. Przed grą wstępną małżonka w Szczawniku Zanurzała swe piersi w barszczyku. Jeszcze w ramach podniety Kładła na nich krokiety I jakiegoś pornolka z Empiku. Przed grą wstępną małżonka w Fiesole Zanurzała swe piersi w rosole. Przy czym mąż wciąż marudził, Że się pościel pobrudzi, Więc kochali się zwykle na stole. Raz na wczasach małżonek na Helu Przyrodzenie zanurzył w kisielu. Gdy do łoża szedł goły, To zleciały się pszczoły I goniły go wokół hotelu. Pewien narciarz ze wsi Mała Górka Brał na stok z sobą zawsze ogórka. W ciasne spodnie go chował I bezczelnie szpanował, Że takiego fajnego ma siurka. |
Koleżanka kokoszka domowa
Chciała zacząć swe życie od nowa.
Porzuciła karierę,
Wchodząc gdzieś w blogosferę,
By zabłysnąć jako dobra synowa.30 XII 2016 - koleżanka podesłała mi garść limeryków o miłośniku polskiej kuchni z El Passo :)
Kuchni polskiej miłośnik z El Passo
Denaturat zakąszał kiełbasą, Przy czym z lekka seplenił. Mówił że są saleni Ci co zgonem go starsnym wciąz strasą. Kuchni polskiej miłośnik z El Passo Denaturat zakąszał kiełbasą. Ale że to niezdrowo, zmienił na w wyborową (tę kiełbasę, bo trzymał gość fason). Kuchni polskiej miłośnik z El Passo Denaturat zakąszał kiełbasą. Kiedy zjadł również bigos, To wykrzyknął: Amigos! Najszczęśliwszy ja człowiek w El Passo! |
Kuchni polskiej miłośnik z El Passo
Denaturat zakąszał kiełbas(s)ą, i z okrzykiem "klin klinem!" struł trucizną toksynę... Trudno było go schwytać na lasso. Kuchni polskiej miłośnik z El Passo Denaturat zakąszał kiełbasą. Potem papier i flaszkę czule wkładał pod paszkę mówiąc, że przyjaciele to dwa są. Kuchni polskiej miłośnik z El Passo Denaturat zakąszał kiełbasą. I tak chodził po pueblo aż go nagle coś yebło. Potrąciła go seniora kolasą. |