Jest to jedna z pierwszych szynek, jakie zrobiłam w szynkowarze. Pierwszy egzemplarz uwarzyłam z użyciem woreczka, ale dookoła wędliny zostało dużo obrzydliwej galarety, więc nie używaliśmy już potem woreczków. Podczas parzenia szynki w ogóle nie dłuży mi się czas - obserwowanie termometru bagnetowego było tak samo ekscytujące jak obserwowanie paska postępu na ekranie komputera :) Zużyliśmy mniej gazu niż początkowo szacowałam - mamy garnek dobrze trzymający ciepło i z bardzo grubym dnem, przez około 1/3 czasu musiałam mieć wyłączony palnik, bo przy włączonym palniku temperatura podnosiła się zbyt wysoko. Składniki
Umieszczamy w szynkowarze mięso ubijając je ciasno tłuczkiem do ziemniaków. Po dociśnięciu mięsa pokrywką ze sprężyną wkładamy szynkowar do wysokiego garnka i zalewamy garnek wodą o 2-3 cm wyżej niż poziom mięsa w szynkowarze. Blokujemy termometr bagnetowy między krawędzią garnka a pokrywką w taki sposób, żeby był zanurzony w wodzie. Cały czas monitorując temperaturę parzymy szynkowar przez 2 godziny w 85 stopniach. Po tym czasie zlewamy skropliny do zlewu bez otwierania szynkowaru, chłodzimy szynkowar w misce z zimną wodą, znowu zlewamy skropliny i umieszczamy szynkowar w lodówce w pozycji stojącej na 8 godzin. Aby wydobyć mięso z szynkowaru, należy na chwilę umieścić szynkowar w miseczce z gorącą wodą lub oblać go wrzątkiem z czajnika - wówczas odrobina galaretki się stopi i mięso łatwo się wyślizgnie z szynkowaru. Z reguły trzeba też pociągnąć za spręzynę dociskającą - szyneczka jest do niej mocno przyklejona i wyjdzie razem ze sprężyną. |