Uwielbiam staropolskie zrazy, ale kompletnie nie umiem ich robić - nie wiedziałabym nawet, od czego zacząć. Dlatego (jako namiastkę) przygotowałam zrazy z piersi kurczaka. Dzięki nadzieniu z ogórka, cebuli i boczku smakowały całkiem podobnie do niedoścignionego pierwowzoru, jakim są zrazy mojej Teściowej :)
Składniki
|
Piersi przekrawamy płasko na pół i ubijamy tłuczkiem na cieniutkie kotleciki. Robimy marynatę z oleju/oliwy i przyprawy (ja lubię kebab-gyros), maczamy w niej kazdy kotlecik, nakładamy na niego kawałek ogórka, cebuli i boczku, zwijamy w zrazik i usztywniamy wykałaczką.
Dno prodiża wykładamy folią aluminiową, żeby potem nie kląć podczas zmywania naczyń. Na folię kładziemy zraziki. Jeżeli zostaną nam kawałki kurczaka, które są zbyt małe aby zostać zrazem, możemy je również wytaplać w marynacie i włożyć do prodiża. Prodiż podłączamy do prądu i czekamy jakieś 30-40 minut. Możemy w międzyczasie podglądać zrazy przez okienko w klapie od prodiża. Dla jeszcze lepszego zabicia czasu przygotowujemy surówki i warzywa z patelni :) Z braku prodiża możemy użyc piekarnika - wystarczy 30-40 minut w 160 stopniach.
Dno prodiża wykładamy folią aluminiową, żeby potem nie kląć podczas zmywania naczyń. Na folię kładziemy zraziki. Jeżeli zostaną nam kawałki kurczaka, które są zbyt małe aby zostać zrazem, możemy je również wytaplać w marynacie i włożyć do prodiża. Prodiż podłączamy do prądu i czekamy jakieś 30-40 minut. Możemy w międzyczasie podglądać zrazy przez okienko w klapie od prodiża. Dla jeszcze lepszego zabicia czasu przygotowujemy surówki i warzywa z patelni :) Z braku prodiża możemy użyc piekarnika - wystarczy 30-40 minut w 160 stopniach.