Ciasto "Lamparcie cętki"

To już kolejny (po przekąsce choinkowej) przepis udostępniony na facebooku przez moją koleżankę. Zaczęło się od wpisu na lamparci chlebek na włoskim blogu, skąd doklikałam się do wcześniejszej wersji na francuskim blogu - tym razem w wersji na słodko! A stamtąd doklikałam się do chlebkowego pierwowzoru po angielsku, który z kolei był zainspirowany chlebkiem z żyrafy. Dalej nie chciało mi się prowadzić śledztwa, postanowiłam trzymać się francuskiego przepisu - google translator najlepszym przyjacielem każdej kury domowej :) 


Ciasto wykonuje się bardzo długo, najlepiej zarezerwować sobie na to cały dzień i zaserwować gościom ciasto nazajutrz. Za o jego składniki są dosyć tanie - coś za coś! Składniki pasują ilościowo do foremki 22x11 cm, ale ja dysponowałam tylko foremką 30x11 cm - gramatura mąki została przez to lekko zwiększona. Polewę zrobiłam wg własnego przepisu.

Składniki
  • 50 g mąki kukurydzianej (w oryginale: 25 g)
  • 250 ml mleka + trochę do posmarowania ciasta
  • 50 g masła
  • mały chlupek aromatu migdałowego (w oryginale była skórka pomarańczy, ale ja za nią nie przepadam)
  • 70 g cukru
  • 1 saszetka suchych drożdży (czyli 8 g, w oryginale było 3.5 g)
  • 400 g mąki pszennej (w oryginale: 375 g)
na ciasto ciemnobrązowe:
  • 15 g nierozpuszczalnego kakao
  • 1 łyżeczka mleka (w oryginale była 1 łyżka stołowa)
na ciasto jasnobrązowe:
  • 5 g nierozpuszczalnego kakao
  • 1 łyżeczka mleka
na polewę:
  • 100 g ciemnej czekolady
  • 5 łyżek stołowych śmietanki 30%
  • 30 g orzeszków

Mieszamy mleko z mąką kukurydzianą i podgotowujemy w rondelku. Mieszanka bardzo szybko zgęstnieje, wtedy zdejmujemy z ognia i dodajemy masła. Mieszamy porządnie i pozwalamy ostygnąć przez 30-40 minut. Temperatura musi być mniejsza niż 50 stopni, żeby nie zabić drożdży. Dodajemy mąkę pszenną, cukier i drożdże. Mieszamy porządnie i odstawiamy na 10 minut. Następnie ugniatamy przez 10 minut (lub 5 minut, jeżeli ugniatamy silnymi męskimi dłońmi), aż ciasto będzie miękkie i elastyczne.

Ciasto dzielimy na dwie części. Do jednej połowy dodajemy aromat migdałowy i jeszcze trochę ją ugniatamy. Odstawiamy na bok przykryte ściereczką. Pozostałą połowę ciasta dzielimy w proporcjach 1:2. Do każdej z części dodajemy odpowiednią ilość kakao i mleka, żeby uzyskać różne kolory: większa część ma być jasnobrązowa, a mniejsza ciemnobrązowa. Ugniatamy porządnie ciasto każdego koloru. Z każdego z trzech kolorów formujemy kulkę i zostawiamy ją na półtorej godziny w temperaturze pokojowej pod przykryciem.


Po tym czasie dzielimy ciasto każdego koloru na 7 części – nie musi być bardzo równo, w końcu cętki lamparta też nie są równe :)


Tworzymy 7 długich pałeczek najciemniejszego koloru. Każdą z pałeczek otulamy w płaszczyk z ciasta jasnobrązowego. Na końcu każdą pałeczkę otulamy w jasne ciasto. Ostatecznie każdą pałkę rolujemy palcami tak, aby jej długość była mniej więcej dwukrotnością długości foremki. Tniemy każdą pałkę na pół i układamy w natłuszczonej foremce. Przykrywamy foremkę ściereczką i zostawiamy w temperaturze pokojowej na 60 minut. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. 



Nastawiamy piekarnik do 200 stopni, wkładając do niego pojemnik z wodą (użyłam dużej blaszki do pieczenia). Smarujemy ciasto odrobiną mleka. Gdy piekarnik się nagrzeje, skręcamy temperaturę do 170 stopni i pieczemy 35-40 minut na dolnej grzałce. Studzimy w piekarniku.

Dla wystudzonego ciasta przygotowujemy polewę: połamaną czekoladę rozpuszczamy w 4 łyżkach śmietanki 30% w małym rondelku. Rozprowadzamy polewę po cieście i posypujemy orzeszkami pokruszonymi robotem kuchennym.