To już moje trzecie ciasto z prodiża po pierniku i ciapatce. Robiłam je pierwszy raz i bałam się, że coś sknocę, ale wyszło prześliczne :) O dziwo, wcale nie wymagało jakichś wysublimowanych zdolności cukierniczo-zdobniczych i nie zajęło mi zbyt wiele czasu!
Składniki
do przygotowania prodiża:
na polewę:
|
Jajka ubijamy z cukrem, następnie stopniowo dodając mąkę, proszek do pieczenia, wodę i olej. Odlewamy połowę ciasta i dodajemy do niego 4 łyżeczki kakao, mieszając porządnie robotem kuchennym.
Do prodiża wkładamy podstawkę ciastową (ale bez ciągadełka - zepsułoby końcowy efekt wizualny!), namaślamy ją oraz boki prodiża i obsypujemy hojnie tartą bułką. Na środek prodiża lejemy na zmianę 2 łyżki jasnego i 2 łyżki ciemnego ciasta.
Do prodiża wkładamy podstawkę ciastową (ale bez ciągadełka - zepsułoby końcowy efekt wizualny!), namaślamy ją oraz boki prodiża i obsypujemy hojnie tartą bułką. Na środek prodiża lejemy na zmianę 2 łyżki jasnego i 2 łyżki ciemnego ciasta.
Pieczemy ciasto około 1 godziny. Po upieczeniu pozwalamy zebrze ostygnąć trochę w prodiżu (wystarczy 30 minut), a potem delikatnie przechylamy prodiż i wydobywamy ciasto. Gdybyśmy za szybko wyjęli ciasto z prodiża, mogłoby mocno klapnąć. I tak klapnie po późniejszym wyjęciu, ale o wiele mniej.