Zebra z prodiża

To już moje trzecie ciasto z prodiża po pierniku i ciapatce. Robiłam je pierwszy raz i bałam się, że coś sknocę, ale wyszło prześliczne :) O dziwo, wcale nie wymagało jakichś wysublimowanych zdolności cukierniczo-zdobniczych i nie zajęło mi zbyt wiele czasu!

Składniki
  • 5 jajek
  • 1 szklanka cukru
  • 1 paczuszka cukru waniliowego
  • 3 szklanki mąki
  • 1 szklanka wody gazowanej w pokojowej temperaturze
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 szklanka oleju
  • 4 łyżeczki kakao
do przygotowania prodiża:
  • masło
  • tarta bułka
na polewę:
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 60 ml śmietanki kremówki 30% - bardzo mocno radzę odmierzyć, a nie lać "na oko"!!!
  • łyżeczka masła

Jajka ubijamy z cukrem, następnie stopniowo dodając mąkę, proszek do pieczenia, wodę i olej. Odlewamy połowę ciasta i dodajemy do niego 4 łyżeczki kakao, mieszając porządnie robotem kuchennym.

Do prodiża wkładamy podstawkę ciastową (ale bez ciągadełka - zepsułoby końcowy efekt wizualny!), namaślamy ją oraz boki prodiża i obsypujemy hojnie tartą bułką. Na środek prodiża lejemy na zmianę 2 łyżki jasnego i 2 łyżki ciemnego ciasta. 


Pieczemy ciasto około 1 godziny. Po upieczeniu pozwalamy zebrze ostygnąć trochę w prodiżu (wystarczy 30 minut), a potem delikatnie przechylamy prodiż i wydobywamy ciasto. Gdybyśmy za szybko wyjęli ciasto z prodiża, mogłoby mocno klapnąć. I tak klapnie po późniejszym wyjęciu, ale o wiele mniej.


Gdy zebra będzie już w miarę przestudzona, robimy polewę: kremówkę, masło i kostki czekolady wrzucamy do rondelka i podgrzewamy. Mieszamy cały czas, aż czekolada się rozpuści. Smarujemy ciasto ciepłą polewą, czekamy 30 minut i jemy :)